W tym tekście każda dorosła osoba mająca pod opieką dziecko, znajdzie garść praktycznych porad do zastosowania od zaraz. Na pierwszy plan wysuwają się przykłady komunikatów oraz reakcji na trudne zachowania. To wszystko poparte przykładami z życia prywatnego i zawodowego naszej ekspertki.
Rozmawiamy 10 marca. W tym tygodniu wydarzyły się dwie ważne rzeczy – nasz pierwszy organizowany wspólnie webinar pt. Pocieszać, odwracać uwagę czy uspokajać? Co robić, gdy dziecko nie radzi sobie z własnymi emocjami? oraz Dzień Kobiet. Chciałabym do nich nawiązać na początku.
Patrycja Stukator:
– Jakie są Pani odczucia po pierwszym spotkaniu na żywo?
Aga Rogala:
– Było z nami online ponad 140 osób, dostałam też informacje, że pozostałe osoby odtworzą sobie nagrania webinarów nieco później. Cieszę się, że temat emocji u dzieci i radzenia sobie z nimi jest dla dorosłych ważny. Wielu rodziców pytało o rady, albo jak wesprzeć dziecko, a z drugiej strony jak się emocjonalnie „nie odpalać.” Wiedziałam, że w trakcie webinaru pojawiało się wiele komentarzy – były słowa, że ktoś się utwierdził w przekonaniu, że robi dobrze, ale były też wątpliwości. Szczególnie pod koniec rodzice zastępczy lub opiekunowie z pieczy zastępczej dzielili się przykładami zachowań, które są bardzo trudne, na wysokim poziomie agresji i destrukcji.
– Domyślam się, że w przypadku tych trudnych pytań czasem trudno z kontekstu „wyłapać”, jaka jest sytuacja danej osoby/rodziny?
– Czasami jest to nawet niemożliwe. Ja zazwyczaj spotykam się z rodzicem indywidualnie przez godzinę. To wtedy odsłaniamy historię i oblicza emocji, by z kawałka dojść do całości. Gdy się opowiada o swojej sytuacji osobie trzeciej, która nie ma związku emocjonalnego z dzieckiem, to widać pewne rzeczy jaśniej. Na przykład mogę pomóc ojcu zauważyć fakt: „Czy wie pan, że już trzeci raz używa pan jednego określenia, by opisać zachowania dziecka?” i to daje do myślenia. Często rodzice o czymś nie wspominają w ogóle i dopiero, gdy podpytuję, to nam się rozwija kawałek, który staje się istotny.
– Nawiązując do Dnia Kobiet: na co dzień obserwuje Pani relacje mam czy też opiekunek ze swoimi dorastającymi córkami. Jak opisałaby Pani te więzi?
– Powiedziałabym, że mamy pełen wachlarz odcieni tych relacji – wiele też zależy od wieku dziewczynek! Pewne mamy się świetnie dogadują, ale prędzej, czy później okres przejścia z dziewczynki do nastolatki jest dla wielu mam trudny. Ten czas to sinusoida emocji – od rozpaczy do euforii dziewczynę często dzielą 3 sekundy. Sama mam 12-letnią córkę, która wchodzi w ten okres i myślę sobie: „coś zjadło moja córkę” – bo jest nie do poznania. Czasami nie wiemy, czy wydarzyło się coś, co będzie miało wpływ na to, jak ona przyjmie teoretycznie obiektywne, nieoskarżające słowa.

– Spójrzmy zatem z perspektywy mamy/opiekunki. Na co powinna zwrócić uwagę dorosła kobieta, która chce z córką/podopieczną budować zdrowe więzi?
– Mamy: musicie więcej słuchać, niż mówić. Może się nam wydawać, że rozmowa z nastolatką to świetna okazja, żeby „tłumaczyć, że coś tam…”. A żeby taka więź była zdrowo podtrzymana, to czasem ważniejsze jest to, że NIC nie powiemy, niż COŚ powiemy. Czasem lepiej działa zamilknięcie czy pokiwanie głową.
Jest taka „Strategia o” – gdy nastolatek/ka mówi nam coś, co jest dość dyskusyjne, a my nie chcemy go/jej zranić, bo chcemy, żeby do nas przychodził/a ze swoimi sprawami, to robimy „o”. To komunikat: „Widzę Cię i słucham”. Wiadomo, że nie mówimy o sytuacji, w której nastolatek planuje zrobić coś niebezpiecznego lub złamać prawo. Czasem nastolatki sprawdzają nas, badają grunt –wtedy możemy powiedzieć, że „coś w tym pomyśle jest nie-halo”, ale ten komunikat wysuwamy już w następnej kolejności, by nie zrazić do mówienia.
– Jaki wzór dają, a może też, jaki powinny dawać dorosłe kobiety dziewczynom?
– Co do córek, to pamiętajmy, że jako mamy modelujemy zachowania. Zastanów się więc:
- Jak sobie radzisz ze stresem? Bo córka to widzi.
- Co córka słyszy mijając Cię w garderobie, gdy stoisz przed lustrem? Niezadowolenie? Rozczarowanie? Czy też akceptację tego, co widzisz? Chodzi o pokazanie, że ciało jest akceptowane, przyjemnie odbierane.
- Jak wchodzisz w relacje? Czy jeśli masz partnera to okazujecie sobie uczucia? Czy padają między wami słowa trudne, gorzkie?
- Jak rozmawiasz na trudne tematy z partnerem? Czy np. pozwalasz się obrażać? Czy słuchasz? Czy zachowujesz się asertywnie?
- Jak okazujesz emocje? Czy dajesz ciepło, przytulasz? Czy wyrażasz uczucia słowami?
Pamiętaj o szacunku! Jeśli sam/a nie wymagasz szacunku od bliskich lub też nie szanujesz innych domowników czy bliskich osób, to dziecko też będzie miało trudność z nauczeniem się szacunku do Ciebie i do innych.
– Co z odpoczynkiem opiekunek mam? Jak sobie radzić, gdy wychowywanie przytłacza?
– Zaapeluję do mam i opiekunek: zapytaj się, czy dajesz sobie czas na odpoczynek? Często mamy, które chcą być wzorowe, zapominają o tym, że dziecku też trzeba pokazać odpoczywanie! Słyszę od mam, ile rzeczy robią i pytam „A kiedy ładuje Pani baterię, żeby tak działać?”. Mamo, opiekunko, pokaż córce, synowi, że odpoczywasz, powiedz: „Teraz piję kawę, za pół godziny będę do dyspozycji” lub „Teraz biegam – będę lepszym człowiekiem, jak to zrobię.”
– No właśnie. Jak dorośli zaabsorbowani problemami i wybuchami emocji swoich dorastających dzieci mogą sobie pomóc? Wiele rzeczy odbija się przecież codziennie na ich sferze emocjonalnej i psychicznej.
– W rodzicach rodzi się wiele trudnych emocji przy nastolatkach. Najpierw trzeba sobie pomóc – w okresie dojrzewania rzeczy dzieją się dość niespodziewanie i nie traktujmy tego jak „problemu, który muszę rozwiązać”. Trzeba przez to przejść i przetrwać.

JAK PORADZIĆ SOBIE Z TRUDNYMI EMOCJAMI
- Po pierwsze: buduj uważność na siebie i na swoje ciało, a do tego oddech. Oddychanie jest kluczowe, jeśli chcemy sobie pomóc w trudnych emocjach. Oddychaj głęboko – tak, żeby Twój brzuch się ruszał, świadomie.
- Po drugie: postępuj spokojnie, z opanowaniem tak, żeby nie eskalować konfliktów. W trudnej sytuacji pozwalaj wygadać się dziecku.
- Po trzecie: musisz poradzić sobie ze sobą i skontaktować ze swoim wnętrzem. Czy ta emocja należy do dziecka czy do mnie? Jeśli nie należy do mnie, to nie muszę jej na siebie przyjmować. Czyli miej więcej dystansu do komunikatów i zachowań nastolatka/i.
- Po czwarte: dzieci potrafią mówić trudne rzeczy. Nie pozwalaj dopadać się trudnym wspomnieniom z przeszłości lub wyciąganiem pochopnych wniosków w stylu: „on mnie nie szanuje, bo się nagle odwrócił”. Takie myśli odciągają od uświadomienia sobie tego, jakie mam zasoby, żeby sobie poradzić.
- Po piąte: regularnie zdobywaj wiedzę nt. wychowywania nastolatków. Świetnie jest czytać, dokształcać się, karmić się artykułam, by odświeżać swoje zrozumienie dla dorastających podopiecznych.
Pewne trudne chwile trzeba przejść – dać sobie nawet „dojechać do wieczora” i nie warto czasem od siebie więcej wymagać, gdy bywa naprawdę źle. Nie narzucaj sobie za dużo zadań w ciągu dnia.
– A teraz zahaczę o słowo „balans”. Widzimy czasem mężczyzn, którzy muszą być wiecznie wyręczani albo kobiety, które nie mają głosu. Jakich zachowań w wychowaniu jest za dużo, a jakich za mało?
– Przede wszystkim nie zwalniamy od odpowiedzialności – to krzywda dla dzieci, bo myślą lekkomyślnie i mają skłonności do unikania wykonywania zadań. Mózg nastolatka zbudowany jest tak, że uniemożliwia logiczne myślenie w stylu „zachowanie A powoduje zachowanie B”. Jeśli będziemy chronić młodzież przed ponoszeniem odpowiedzialności za swoje decyzje i konsekwencjami za swoje działania, to utrwalamy postawę lekkomyślności i oczekiwania, że mama, tata, opiekun/ka wyręczą ich, żeby było dobrze.
Wiem, jak trudne może być zachowanie spokoju, gdy widzimy syna leżącego przesz cały dzień na łóżku w totalnie bezproduktywnej pozycji. Musimy wtedy poskromić chęć karcenia, bo jeszcze trudniej nam będzie w motywowaniu do czegokolwiek.
Co pomoże?
Struktura, plan dnia, pewien rodzaj wyważonej dyscypliny i relacji, w której dziecko uczy się odpowiadać za swoje decyzje. Oczywiście ważna jest też nasza umiejętność stawiania granic i regulacji zachowań w domu.

– Czyli ważne jest zbudowanie relacji opartej na zasadach na linii rodzic-nastolatek oraz regulowanie zachowań?
– Tak. Kocham i wymagam. To, co robimy w tej relacji, to zapraszamy nastolatka do współpracy: „Ok, to jakie obowiązki możesz wziąć na siebie?” Często rodzice, którzy się do mnie zgłaszają z eskalującymi problemami z młodzieżą, mówią: ”Co zrobiliśmy nie tak? On musiał tylko chodzić do szkoły i się uczyć, a jest i tak źle! Nikt od niego nic nie chciał.” I tutaj mamy źródło kłopotów.
Usłyszałam ostatnio świetne słowa: „We współczesnym świecie poczucie obowiązku i samodyscyplinę kultywują już tylko sportowcy.” A przecież każda osoba sukcesu, która opowiada o swojej drodze, to zawsze pada słowo „samodyscyplina” – jest mowa o regularności i o równowadze pomiędzy pracą, a odpoczynkiem. Ucz nastolatków, że jeśli im na czymś zależy w życiu, to są pewne rzeczy do zrobienia i kroki do wykonania, żeby osiągnąć satysfakcję i spokój. Mimo złego nastroju, nie można się zwalniać z obowiązków.
– Jak dobrze nauczyć „konsekwencji w działaniu?”
– Czasem konflikty w domach biorą się z tego, że nastolatek marudzi i jest obrażony przy wykonywaniu obowiązków. A nam puszczają nerwy.
- W takiej sytuacji rodzic/opiekun powinien zadać sobie pytanie: „Na czym mi zależy? Na tym, żeby zadanie dziecka zostało wykonane, czy na entuzjazmie przy jego wykonywaniu?”
- Możesz powiedzieć do marudzącej pociechy tak: „Przecież dorośli też robią rzeczy, których nie lubią. I czasem marudzą. Ale robią. Nie musisz robić tego na już i z wielką radością.”
Czasem jednak dziecko może być rzeczywiście zajęte np. nauką, skoro coś drugi raz odwleka – przyjrzyj się tej sytuacji i zweryfikuj, czemu i co go odciąga.
– Z pewnego Pani filmiku o łące wiemy już, jak ważne jest dawanie przestrzeni do przeżywania emocji. Co rodzic/opiekun może zrobić, kiedy jest to dla niego trudne?
– O, pani właśnie powiedziała najważniejsze. Dawanie przestrzeni zaczyna się właśnie od tego, że następuje akceptacja emocji, można je dać sobie przeżyć, poczuć. W pracy nad sobą zaczynamy od tego, żeby sobie uświadomić, że coś czuję i co to takiego, np. bezsilność, zranienie. Jeśli ja, osoba dorosła, czuję, że coś się ze mną dzieje, to pytam się: „co ja teraz czuję?” i nazywam te emocje. Nazywając je, buduję samoświadomość emocjonalną. Za emocjami stoją zawsze potrzeby. Za emocjami nieprzyjemnymi są niezaspokojone pragnienia/potrzeby, które trzeba zaopiekować. Czasem dzieje się to na bardzo podstawowym poziomie, np. powinnam coś zjeść, albo potrzebuję ciszy.
Im więcej o sobie wiem i pozwalam sobie na przeżywanie emocji, to buduję otwartość na to, że moje dziecko tak samo może. Jeśli np. nie pozwalam sobie na słabość lub na to, co uważam za „słabość”, to nie dam na to dziecku przestrzeni i zareaguję nerwowo. Jeśli źle reaguję na płacz lub na gniew, to będę dziecku na siłę kazała się uspokoić lub dam mu karę – a to wynika z tego, ze ja się boję tego zachowania. Warto mieć samoświadomość tego, co we mnie – dorośli za często sklejają emocje i działanie. Unikając działania nie musimy unikać konfrontacji z emocjami, np. unikając krzyku, nie wypieram gniewu.

– Jak Pani powiedziała: trzeba pobyć ze swoją emocją. Dorośli czasem za bardzo sklejają emocje z działaniem – unikają wtedy konfrontacji z daną emocją. Ale co w sytuacji nagłej i wymagającej – to chyba bardzo trudne?
– Super, ze Pani to powiedziała. Weźmy przykład z siłownią: nie możemy liczyć na to, że mięśnie nam się od razu zbudują i wskoczą akurat wtedy, gdy będziemy się chcieli/chciały pochwalić zgrabnymi ramionami. Trzeba ćwiczyć, żeby wtedy, kiedy jest mi coś potrzebne, móc wykorzystać to, co wyćwiczyłem/am. Ćwiczmy więc samoświadomość nawet pod prysznicem, w samochodzie, na spacerze: „Co czuję?”. Nie wtedy, kiedy jest trudna „akcja” lub „afera” i robi się gorąco. Wtedy trzeba korzystać z tego, co już umiem. Jak nie pracujesz nad sobą, gdy robi się gorąco, to najczęściej sięgasz po to, jak traktowali Cię Twoi rodzice/opiekunowie i podświadomie powielasz schemat i nie korzystasz z dobrych metod.
– Dalej w temacie emocji – czy może Pani podać przykłady komunikatów „właściwych” i tych „niszczących”?
– Pamiętajmy, że nie chcemy zrobić krzywdy dziecku, kiedy chcemy zwrócić uwagę na zachowanie, coś podpowiedzieć, dać wskazówkę itp. – chcemy dobrze, ale to nam czasem nie wychodzi. Nagle z ust wypada nam takie coś z ust, co nie powinno wybrzmieć.
KOMUNIKAT NISZCZĄCY
Gdy chcemy skomentować zachowanie, nie zaczynamy od „jesteś…” – np. „ jesteś leniem, okropny, utrapieniem. Komunikat „jesteś”, dziecko słyszy na 2 poziomach – uszami i sercem. A to, co zapada w serce, to wiedza „o mnie”. Nawet, jeśli takie dziecko już w wieku nastoletnim i będzie chciało się zbuntować przeciwko takiej „łatce”, to sprzeciwi się „prawdzie o sobie”, która w niego uderzyła.
KOMUNIKAT WŁAŚCIWY
Mówmy o zachowaniach:
- „Nie podoba mi się Twoje /jakieś/ zachowanie.”
- „Nie zgadzam się na to, żeby /czynność, stan rzeczy/.”
Im mniej będzie komunikatu „Ty jesteś”, to łatwiej się dogadamy, dlatego, że „Ty” to palec wystrzelony w człowieka. Reakcją na to będzie tylko chęć obrony lub ataku w odwecie.

– Nawiążę do frustracji, która często dotyka dorosłych. Jak reagować, jeśli to odczucie frustracji dotyczy opiekuna?
– Frustrację na początku trzeba przyjąć i nie próbować jej zmieniać. Jeśli zachowanie mojego dziecka jest trudne, to mam się z niego ucieszyć? No nie. Jeśli dziecko robi coś, bo budzi mój niepokój, to niekoniecznie potrafię w tym momencie inaczej.
Skupmy się teraz na tym, co robimy pod wpływem frustracji. Jeśli moje zachowanie mi się nie podoba, jest nieskuteczne, chcę je zmienić to muszę pomyśleć – a co ma być zamiast? Co mogę zrobić zamiast tego, co robię? W kontekście zachowań jest tak, że my ludzie jeden schemat zachowań zamieniamy na inny, także musimy wypracować sobie taką reakcję, która zadzieje się w miejscu frustracji.
– Co zatem można zrobić, np. zamiast dawania kar?
Jedna moja klientka powiedziała, że ona nie chce ciągle karać dzieci w takiej sytuacji. To zapytałam, co może być zamiast? Ona powiedziała, że chciałaby móc zażartować i to jej pomaga. Takie strategie są bardzo indywidualne. Wybierz to, na co Cię akurat stać. Dopasuj komunikat i zachowanie do tego, jak wyglądają Twoje rodzinne relacje i co zazwyczaj działa. To mogą być małe kroczki na początku.
- Jeśli dziecko krzyczy, to ja nie krzyczę razem z nim, tylko staram się zrobić głębokie wdechy.
- Inna moja klientka stara się panować nad swoimi wybuchami złości i ustaliłyśmy, że jej pierwszym krokiem będzie oddychanie, a gdy czuje, że frustracja narasta, to powtarza w głowie „Dam sobie radę”. I w większości sytuacji to daje jej opanowanie sytuacji i nie dochodzi u niej do eskalacji.
Zatem podsumowując: znajdujemy zachowanie, które znajdzie się zamiast „standardowej”, schematycznej reakcji, która do nas przychodzi i wdrażamy ją metoda małych kroczków.

– Zahaczę jeszcze o temat zaufania. Każde dziecko, które pojawia się w pieczy, u rodziców adopcyjnych, a nawet dziecko w pełnym domu potrzebuje mieć bezpieczną przystań, by zacząć rozmawiać. Jak zbudować lub odbudować utracone zaufanie dziecka?
– Skala trudności w pieczy jest zdecydowanie inna. Rodzice/opiekunowie wchodzą w trudności, na które często nie są gotowi. Relacja tworzy się często o wiele wolniej. Przypomniały mi się słowa pewnej znajomej, która opowiedziała o tym, jak straciła zaufanie do swojej mamy. Jej mama zdradziła komuś prywatną sprawę, o której powiedziała jej córka. Córka, gdy się o tym dowiedziała, to straciła do mamy zaufanie i relacja im się bardzo popsuła.
Jaki z tego płynie wniosek? Jeśli dziecko nam coś mówi w tajemnicy (zakładam, że nie chodzi o złamanie prawa czy sytuację, w której trzeba coś zgłosić na policję), to nie umniejszamy sprawy. Czasem dzieci mówią rzeczy, które wydają nam się bardzo błahe, aż chciałoby się powiedzieć „To jest problem? Dziecko, co ty wiesz o życiu?”. Ale takie słowa nie mogą paść. Bo dziecko musi mieć poczucie tego, że zostanie potraktowane poważnie.
Co jeszcze pomaga w zbudowaniu zaufania:
- Nie reagujmy „nadwyżkowo”, gdy dziecko wyjawia nam informację o jakiś trudnościach, niesprawiedliwości lub krzywdzie.
- Powstrzymajmy się od szybkiej, mocnej i emocjonalnej reakcji w stylu „O nie! Tak tego nie zostawię! Dzwonię tam!” Dziecko może się tej reakcji przestraszyć i drugi raz do nas nie przyjdzie.
- Dziecko musi być potraktowane podmiotowo w takiej sytuacji. Zapytaj: ‘’Czy chcesz, żebym ja …/zrobiła coś/ w tej sprawie?”
– Wypalenie w u opiekunów/rodziców – czy to normalne? Czy mija i jak można sobie pomóc?
– Co do wypalenia… Ja zawsze mówię, że baterie do działania ładuje się w związku, a dzieci nam te bateria rozładowują. Chociaż może się wydawać, że czasem robią rzeczy, które dodają dorosłym skrzydeł, to jednak to nie jest coś, co na nich spoczywa i jest ich rolą.
Warto mieć dorosłe relacje ze sobą samą/samym, z partnerem/ partnerką lub swoją grupą wsparcia – dalszą rodziną, przyjaciółmi lub znajomymi. Te relacje i przestrzeń na rozmowę pozwalają nam „odparować”, czyli opowiedzieć o trudnych emocjach i o sobie.
Z czego wynika wypalenie opiekuna/ rodzica?
Jest wszystkiego za dużo, wpadamy w stan „wszyscy czegoś ode mnie chcą!” Z parą, z którą pracuję obecnie ustaliłam, że znajdują w ciągu dnia kilka minut na moment „niech się wszyscy odwalą”. To moment wyciszenia i resetu mózgu. Może to być leżenie na łóżku, chwila z książką, rozciąganie na macie.
Kiedyś na mój kurs przyszła mama 3 latka, która powiedziała: „Pierwszy raz jestem gdzieś sama. Po 3 latach.” Wiele mam, ojców, opiekunów zgłasza potrzebę chwili lub dnia dla siebie – bo ciężko pracują, nie mają komu przekazać dzieci/ podopiecznych i to ich osobiście męczy. Trzeba zbudować sieci pomocy sobie nawzajem, żeby doładować swoje dorosłe baterie.
– W tym wypadku warto też wspomnieć o istocie opieki wytchnieniowej, szczególnie dla rodziców dzieci z niepełnosprawnością, które potrzebują przecież całodobowej opieki.
– Dla wielu osób jest nie do pojęcia to, jak może być tym rodzicom tak trudno i to przez 24 h w trybie „stand-by”. Wierzę, że gdy taka kobieta słyszy poradę ”zadbaj o siebie”, to ma ochotę rzucić czymś ostrym, bo akurat zmienia pampersa lub podłącza dziecko do jakiegoś urządzenia. W kontekście samopomocy, tacy rodzice mogą mieć również do przepracowania tematy związane z poczuciem uwięzienia, mieszanych uczuć, wewnętrznej walki itp. Ważne jest emocjonalne BHP i wypracowanie ze specjalistą metod na odreagowanie, na odzyskanie poczucia, że to moje życie i należy mi się reset. Ważne rzeczy robi Wasza fundacja, która wspiera np. turnusy rehabilitacyjne czy funduje sprzęt wspierający rehabilitację.
– Dziękujemy! Być może w przyszłości zrealizujemy jakiś program odciążający opiekunów/ek dzieci z niepełnosprawnością. 🙂
Na koniec naszej rozmowy mam ostatnie pytanie. Czego możemy się jeszcze spodziewać na kolejnych webinarach z cyklu “Pocieszać, odwracać uwagę czy uspokajać? Co robić, gdy dziecko nie radzi sobie z własnymi emocjami”?
– Ja bardzo lubię temat normalizowania sytuacji posiadania nastolatka w domu, czyli podpowiem:
- Jak utrzymać i budować więź, gdy dziecko wkracza w okres dojrzewania?
- Czy jedynym sposobem na mniejszą ilość kłótni jest zmniejszenie oczekiwań?
Następnie będę doradzała na temat stawiania granic i wyznaczania obowiązków. Będą skondensowane wskazówki i konkretne porady o komunikacji z mojej „Szkoły dla rodziców.”
Uwielbiam też temat gniewu, z którym zgłasza się wiele kobiet. Ja sama nie jestem spokojna, nie należę do cichej rodziny. Dlatego wiem, że zmiana zachowania jest możliwa. Opowiem, co robić, żeby gniew nas „nie niósł” – praktyczne wskazówki będą oparte na moim doświadczeniu prywatnym i zawodowym.
– Pani dużym atutem są właśnie konkretne porady i prosty język. Wie Pani, jak mówić do rodzica/opiekuna, tłumacząc ich zachowania lub czego robić nie powinni. Pani głos jest o tyle w Polsce wyjątkowy, że trafia pani bezpośrednio w problemy, z jakimi spotykają się rodzice i nawiązuje Pani do swoich doświadczeń, bez stawiania ściany pomiędzy sobą-specjalistką, a poszukującym pomocy rodzicem/opiekunem.
– Dziękuję Pani bardzo za te słowa. Ja gdy zaczynałam kilka lat temu, to sobie bardzo wyrzucałam, że mam niedobry styl komunikacji. Wszystkie autorytety wtedy w Polsce były spokojne, wyważone, opanowane. Myślałam: „Mądre głowy. Gdzie mi tam do nich?” i bardzo starałam się ich naśladować. Jednak jestem wulkanem energii i spokojne mówienie to nie mój głos. Zrozumiałam, że muszę mówić swoim głosem albo wcale. Odważyłam się mówić po swojemu i okazało się, że to działa, bo okazało się, że nie mnie jednej brakowało normalizacji trudnych tematów związanych z wychowaniem i powiedzeniem rzeczy „wprost”.
– Dziękuję! Mam nadzieję, że pani pigułki wiedzy pomogą też naszym Odbiorcom i Odbiorczyniom. Do zobaczenia na kolejnych webinarach! 🙂
BĄDŹ Z NAMI NA BIEŻĄCO
Zapraszamy do zapisów oraz zakupu dostępu do kolejnych webinarów z Agą Rogalą. Po szczegóły zapraszamy na stronę WWW oraz wydarzenie na FB.