Znana psychoterapeutka, Sabina Sadecka porozmawiała z nami od razu po zakończeniu cyklu webinarów „Świadoma pomoc dzieciom, które doświadczyły traumy”, który wspólnie organizowaliśmy. Mamy nadzieję, że ta rozmowa jeszcze bardziej pomoże Wam, Drodzy Dorośli, oswoić się i zmierzyć z tematem trudnych emocji, które mają swój początek w najmłodszych latach życia, by umiejętnie pomóc – zarówno sobie, jak i podopiecznym.
Zaczęłyśmy rozmowę od cytatu z książki „Traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa” Glenna R. Schiraldi’ego, którą Pani Sabina recenzuje na tylnej okładce.
Patrycja Stukator [P]
– W naszym społeczeństwie funkcjonują pewne „powiedzonka” na temat dzieci. Mówi się: „Ale Ty jesteś dojrzała.” Schiraldi pisze: „(…) często o straumatyzowanych dzieciach mówi się, że są nad wiek dojrzałe (…), takie dziecko zostało bardzo wcześnie odarte z niewinności i funkcjonuje w trybie przetrwania.” Proszę o Pani komentarz.
Sabina Sadecka [S]:
– Myślę, że to nasze przekleństwo, ale też i dar zdolności do adaptacji. Człowiek jest w stanie wiele przeżyć i dostosować się do skrajnych sytuacji. Pokazuje to przykład więźniów w obozach koncentracyjnych, którzy byli w stanie funkcjonować, a nawet czasami robić dobro wobec współwięźniów. Nasza zdolność adaptacji, szczególnie, kiedy jesteśmy dziećmi i zależymy od swojego środowiska wychowawczego, pozwala nam przetrwać. Jednak równocześnie w późniejszym etapie, kiedy dorastamy, może stać się źródłem cierpienia. Kiedy słyszę: „Ale to dziecko sobie świetnie poradziło! Bierzmy wzór z tego dziecka!”, to mnie bardzo smuci, bo dziecko nie powinno być grzeczne w sytuacji nadużyć, przemocy czy tragedii.
P:
– Dzieci adaptują się w ten sposób do sytuacji, z którą muszą się zmierzyć?
S:
– Tak. Ostatnio na jednym z wykładów psychoterapeutki dziecięcej usłyszałam, że dzieci w sytuacjach traumatycznych wybierają bycie cichymi, grzecznymi, spokojnymi. Dlaczego? Bo czują na poziomie nieświadomym, że gdyby zareagowały inaczej, gdyby użyły na przykład energii złości do tego, żeby kogoś odepchnąć albo uciec, to skończyłoby się to źle. Dzieci potrafią wpasować się dokładnie w to, co jest możliwe w danym momencie, nawet jest to oznacza bycie niewidocznymi. Później w dorosłości takie dzieci, muszą te wszystkie etapy dziecięce związane z buntem, samostanowieniem, stawianiem granic. Mogą to robić mając 20 lub nawet 40 lat. Konsekwencje bycia „nieabsorbującym” są tak duże, że ciało nie daje rady i choruje. Czasem choruje też dusza.
P:
– Taka osoba w środku może czuć, że jest z nią „coś nie tak”. To nawet po części nawiązuje do mojego drugiego pytania. Dziecko, które przeżyło traumę i nie zostało zdiagnozowane oraz poddane terapii, to dorosły, który…?
S:
– Bardzo wiele dzieciaków, a teraz dorosłych, niestety nie doświadczyło wsparcia adekwatnej diagnozy. Ktoś też mógł być zdiagnozowany przez psychologa na podstawie konsekwencji, które trauma wniosła w jej/jego życie w dzieciństwie, np. w życie emocjonalne, relacyjne. Takie dzieci dostawały etykietki „buntownicze” albo „zaburzenia osobowości”, „depresja”, itp. Skupiano się na objawach, a nie na źródle tych objawów.
P:
– To jest również teraz dość dużym problemem w pieczy w Polsce.
S:
– Oj tak. Myślę, że te objawy wychodzą na plan pierwszy i wcale nie musimy, jako opiekunowie wiedzieć, że to trauma, bo skupiamy się na tym, co jest wyraziste. Część dzieci straumatyzowanych jest cicha, a część głośna, sprawiając różne problemy. Dziecko, które nie zostało zaopiekowanie w momencie traumy czy po traumie, wzrasta z etykietką “Coś jest ze mną nie tak. Inni potrafią czuć się bezpiecznie, nie kradną, nie biją innych. A we mnie jest coś, co sprawia, że nie mogę tego wytrzymać w środku.” Ta etykietka leży później u podłoża dużego cierpienia u osoby dorosłej. Ten ktoś wewnętrznie czuje, że trajektoria rozwoju się zaburzyła, “coś się rozjechało”, ale równocześnie, jeśli środowisko nie uznało, naszej traumy, to jak my, jako dziecko mamy ją uznać?
P:
– A później następuje wyparcie już, jako osoba dorosła…
S:
Dokładnie. Jako dorosły wzrastam z tą narracją, która w gabinecie terapeutycznym jest obecna niemal zawsze. Słyszę: “niech pani mnie naprawi, niech ktoś mi zwróci normalność. Ludzie czują się „nie tacy jak powinni”.
Konsekwencji niezaopiekowanej traumy jest dużo w każdym obszarze naszego funkcjonowania.
- TRUDNE EMOCJE: jeśli doświadczyłam/em cierpienia jako dziecko i nikt mnie nie nauczył sobie z tym poradzić, to niesie to doświadczenie w skostniałej formie aż do dorosłości. A później to tylko narasta.
- OSŁABIONE FUNKCJE POZNAWCZE: mogę się gorzej uczyć, źle zapamiętywać, trudno mi się skoncentrować – to jest bardzo częste i u dzieci i u dorosłych. Układ nerwowy cały czas „mieli” traumę, jest skupiony na czymś innym.
- PROBLEMY NA POZIOMIE SOMATYCZNYM: ciało dziecka, które nie zostało zaopiekowane, toczy wewnętrzną walkę, jest cały czas pobudzone. To jakby mieć w sobie baterię, która ciągle iskrzy, daje dużo energii, z którą nie wiadomo, co zrobić. Trauma powoduje chęć ucieczki albo obrony – ta energia siedzi w ciele, które zaczyna gorzej funkcjonować na poziomie immunologicznym, bólowym.
- ODCIĘCIE OD CIAŁA – dysocjacja od ciała: coś się ciągle napina, coś przeraża. Układ nerwowy ma na to genialny „sposób” – zaczyna nas odcinać od odczuć z ciała. Potem, jako osoba dorosła wchodzę w to życie nie wiedząc, czy/kiedy jestem głodna/y, kiedy potrzebuję odpocząć, kiedy powiedzieć „stop”, kiedy potrzebuję dotyku.
- NASZE RELACJE – problemy z więzią: W pieczy zastępczej spotykamy się często (nie zawsze) z traumami „man-made” pochodzącymi od drugiego człowieka. Uczę się, że bliskość, zaufanie, otwarcie się na drugiego człowieka to stany zagrażające.
P:
– Taki stan łączy się z problemem nawiązywania/budowania więzi?
S:
– Tak, bo trauma bardzo osamotnia. I z tym idziemy w dorosłość – mając problem z wejściem w intymność, nie tylko seksualną, ale taką po prostu psychologiczną. Możemy nie wpuszczać kogoś „na pokład”, bo czujemy zagrożenie. Możemy się nadmiernie usztywniać, chronić.
P:
– To poczucie, że ludzie są źli, a za rogiem czyha niebezpieczeństwo?
S:
– Trauma w dzieciństwie wpływa na nasze przekonania w sprawach kluczowych – na temat siebie i innych i świata, np. „Nikomu nie ufaj”. Te przekonania mają nas chronić. Bo jeżeli wydarzyło mi się coś złego od drugiego człowieka, to wykształcenie przekonania, że ludzie są źli ma na celu nas ochronić w przyszłości. Ale potem wchodzimy w świat dorosły i nagle się okazuje, że w nim nie ma czułości, wymiany uczuć, nie ma bliskich nam ludzi. Bo ja wszystkich „odpycham” i wydaje mi się, że te moje strategie zachowania, są mi już tak znane, że są moim charakterem, moją osobowością. Nota bene dorośli, którzy doświadczyli traumy w dzieciństwie, często nie rozróżniają strategii radzenia sobie z tym, czego kiedyś doświadczyli od cech charakteru.
Mówią:
- „Tak już mam, że odtrącam bliskie osoby…”
- „Tak już mam, że muszę się na 100% przygotować do czegoś, bo inaczej wpadam w panikę”
- „Taki/a już jestem z charakteru.”
To wcale nie jest tak. To tylko częściowo charakter, a częściowo sposób, jaki układ nerwowy przyjął do radzenia sobie ze stramutyzowaniem.
P:
– Pani przykłady nasuwają kolejne powiedzenie, do którego chciałabym nawiązać – „czas leczy rany”. Czy to sformułowanie w kontekście traumy jest zasadne?
Mówiła Pani podczas III webinaru, że trauma nie jest przeszłością dla dziecka – emocjonalnie dziecko ciągle postrzega traumatyczne doświadczenie, jako świeże, obecne w teraźniejszości.
S:
– Generalnie czas leczy wiele ran. Na poziomie różnych kryzysowych sytuacji to ma sens. Trauma jednak wydarza się nam wtedy, gdy nie jesteśmy na to zupełnie gotowi, gotowe. Przerasta nasze możliwości radzenia sobie w momencie, kiedy nas coś złego spotyka. Układ nerwowy reaguje na to dezintegracją. Pewne doświadczenia bardzo łatwo nam umieścić na linii naszego życia. A zdarzenia/ relacje/ sytuacje traumatyczne poprzez swoją przerażającą intensywność są przez naszą pamięć izolowane. I to odizolowanie traumatycznego wspomnienia powoduje, że cały nasz układ nerwowy traktuje je zupełnie inaczej i nie włącza w naturalne mechanizmy radzenia/ adaptacji.
Zatem… czas nie leczy ran, ale badania Edny Foy, poznawczo-behawioralnej terapeutki, która całe życie poświęciła badaniu traumy, pokazują, że jeżeli objawy tzw. stresu pourazowego (PTSD), mijają spontanicznie w ciągu roku od sytuacji traumatycznej, to mogą już nie wrócić, czyli osoba zdrowieje. Jeśli się tak jednak nie stanie, to trauma zostanie do końca życia z tym dzieckiem/ nastolatkiem/ dorosłym. Oczywiście pod warunkiem, że ten ktoś nie zostanie zaopiekowany terapeutycznie albo np. nie zostanie otulony więziami z rodziną, relacją z drugim człowiekiem.
P:
– Nawiążę trochę do psycholingwistyki, i do tego, jak o traumie mówimy i jak językowo dorośli ,,traktują” dzieci z problemem. Świadomi opiekunowie/rodzice mogą przecież wiele zdziałać – rozmawiać, przekierować uwagę dziecka na to, co dzieje się w ich ciele i głowie oraz zaprosić do artykułowania tych odczuć.
S:
– Ważne zdecydowanie jest to, jak się o traumie mówi, ale też… jak się nie mówi. Temat TABU jest silnie sklejony z traumą. Jeśli zdarzenie traumatyczne staje się w rodzinie/środowisku dziecka tajemnicą, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo tego, że wpłynie ono na nie bardzo negatywnie.
Trauma, dla której jest przestrzeń w rodzinnym lub kolektywnym układzie nerwowym, ma szansę nas tak nie naruszyć. Jeśli tylko obok dziecka po traumie, pojawia się dorosła osoba, która nie jest w stanie przestraszyć się tym, co to dziecko przeżyło. Taki dorosły potrafi wrócić do równowagi, nawet, jeśli dziecko wnosi bardzo „ciężkie” wątki w relację. Wtedy można iść dalej w paśmie rozwoju, które każde dziecko posiada. Są jednak niestety dzieci, którym zbyt wiele złego i niezaadresowanego przez dorosłych się przydarzyło…
Druga część tej rozmowy pojawi się na naszym blogu już na początku stycznia!
Temat traumy i jej konsekwencji w dorosłym życiu, podczas naszego wywiadu z p. Sadecką poruszyłyśmy jeszcze głębiej. Mając na uwadze komfort naszych Czytelniczek i Czytelników, postanowiłyśmy podzielić naszą rozmowę na 2 części.
Śledźcie nasze kanały społecznościowe, by być na bieżąco z treściami edukacyjnymi, które dla Was przygotowujemy. Widzimy i słyszmy się z Wami w Nowym Roku. Wszystkiego dobrego! 🙂